niedziela, 31 sierpnia 2014

Keratynowa maska od Kallosa

Cześć dziewczyny!


Dzisiaj recenzja mojej nowej maski do włosów - to keratynowa maska do włosów z proteinami mleka od Kallosa :) a na początek krótka historia moich włosów.

Włosy mam kręcone, podatne na puszenie i wszelkie urazy, przesuszenia. Pielęgnuje je jak tylko potrafię, chciałabym aby były piękne, mocne i lśniące. Niestety mimo starań bardzo często wyglądają jak siano, chociaż regularnie je olejuję, nawilżam balsamami i maskami, zabezpieczam końcówki. Czasami wymodeluję je na dużej, okrągłej szczotce, z myślą o wygładzeniu, nadaniu fryzurze ładu, ale to także nie działa, za chwile znów robi się puch. No cóż, odkąd pamiętam miałam takie włosy, w dzieciństwie różnej długości czupryna wyglądała jak pokręcony i puszysty hełm, wtedy nie potrafiłam się jeszcze nimi dokładnie zająć. W czasach gimnazjum prostowałam przez trzy lata, z początkiem liceum spaliła mi się prostownica, a do szkoły poszłam w moich naturalnych lokach. Jak ogromne było zdumienie i zachwyt moich koleżanek, które myślały, że moje naturalne włosy są proste. I wtedy stał się przełom, na przekór wszystkim, dla zazdrości moich koleżanek zaczęłam nosić naturalną, pokręconą fryzurę :)  Tak jest właściwie do tej pory, kojarzona jestem po swoich ciemnych loczkach, zaczęło mi się to podobać, tak naprawdę naturalnie kręcone włosy występują u niewielkiego procenta ludzi :D Myślę, że włosy były mi wdzięczne, kiedy zaprzestałam codziennie katować je gorącą prostownicą. A teraz mimo tego, że staram się pielęgnować je delikatnymi kosmetykami, odżywkami oraz olejami naturalnymi, włosy buntują się. Prostownicy i lokówki nie używam wcale, ostatnio może pół roku temu postanowiłam wyprostować powywijane końcówki, ale to tylko tyle. Z suszarką jest już inaczej, często olejuję włosy na noc, a kiedy rano je myję to w pośpiechu muszę także wysuszyć. Nie widzi mi się wstawanie dwie godziny wcześniej by włosy wyschły samoistnie :)

Od ostatnich 2 tygodni zaczęłam regularnie olejować włosy przed każdym myciem na przemian olejem Khadi i olejem Amla. Najbardziej lubię nakładać olej na skalp i całą długość, zostawiam to na całą noc, a rano zmywam delikatnym szamponem. Wcieram również wcierki, Jantar i Rzepę od Joanny, ale z nimi to już bywa różnie, stosuję kiedy pamiętam, częściej chyba Rzepę ze względu na genialną buteleczkę do której potem planuję przelać sobie Jantar. Do Jantaru to już moje drugie podejście, wcześniej widziałam mnóstwo niesfornych baby hair, które stały jak małe antenki :D W ostatnim czasie, częściej podcinam końcówki, w te wakacje już 3 razy, zawsze wtedy jak widzę zniszczenia. Muszę przyznać, że zauważyłam znaczną poprawę, włosy stały się bardziej lśniące, nie są matowe, połysk ładnie wygląda na moich loczkach. Wiem jednak, że to nie koniec, aby osiągnąć perfekcję przede mną długa droga...

...ale...

Przejdźmy do maski :)



Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Citric Acid, Propylene Glycol, Hydrolized Milk Protein, Hydrolized Keratin, Cyclopentasilioxane, Dimenthiconol, Parfum, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone

Tak jak w tytule miałam pisać o mojej nowej masce, którą kupiłam za jedyne 10 złotych w jednym ze sklepów z artykułami fryzjerskimi w centrum Warszawy. Jak na tą cenę produkt jest wspaniały! Dla mnie ogromnym plusem jest konsystencja - gęsta, lekko żelowa, po nałożeniu na wilgotne włosy nie spływa. Przeznaczona dla włosów suchych, łamiących się i poddanych zabiegom chemicznym. Zawartość keratyny i protein mleka odbudowuje strukturę włosa i wypełnia ubytki we włóknach. Produkt kupiłam po długim poszukiwaniu idealnej maski dla siebie, na innych blogach znalazłam wiele pozytywnych opinii na jej temat, postanowiłam wypróbować. Po pierwszym użyciu byłam trochę sceptycznie nastawiona do produktu, mimo ładnego wygładzenia, połysku i widocznego odżywienia włosy szybko mi się przetłuściły :( kolejnym razem wszystko było w porządku, być może wcześniej nie spłukałam maski dokładnie. Włosy sypkie, zyskały też na objętości niczym z reklamy jakiegoś drogiego specyfiku, a co ważne mniej puchu :D Muszę dodać, że niezależnie od czasu przez jaki trzymam masę na włosach ( 10 minut czy pół godziny) ma takie samo działanie, efekt uzyskuję nawet po kilku minutach. Do plusów mogę zaliczyć też kształt opakowania, duży słój, z którego łatwo nabrać maskę. Uważam, że wystarczy je  na bardzo długo dzięki konsystencji. Następnym plusem jest fakt, iż po użyciu tej maski moje włosy doskonale się rozczesują! Zawsze poplątane kosmyki stawiały opór grzebieniowi, teraz można powiedzieć, że on ślizga się po włosach :)

Podsumowując:
- maska dzięki swojej gęstej konsystencji nie spływa z włosów, jest wydajna i wystarczy na bardzo długo
- odżywia włosy, regeneruje je i wygładza
- włosy łatwo się rozczesują, nie są poplątane
- lekko dociąża moje włosy, dzięki temu są sprężyste, a skręt jest bardziej podkreślony
- nadaje połysku włosom, które stają się miękkie
- bardzo niska cena! tylko 10 zł za litr :)

- dobra dostępność, można kupić ją w hebe bądź sklepach z artykułami fryzjerskimi.

-jedyne do czego mogłabym mieć wątpliwości to 7. miejsce keratyny w składzie, zastanawiałam się czy może mogłabym dodać kilka kropel keratyny  hydrolizowanej, np takiej : KLIK

To produkt, który mogę polecić osobom borykającym się z suchymi i zniszczonymi włosami !

Pozdrawiam gorąco!

AL

piątek, 15 sierpnia 2014

ja i stepper

Witam wszystkich serdecznie !


Dziś dzień wolny, mnóstwo czasu dla siebie, korzystając z pięknej pogody na balkonie postawiłam stepper :)







Tak jak pisałam wcześniej, chciałabym zrzucić kilka centymetrów, zmagam się również z cellulitem, który widać na powyższym zdjęciu.

Stepper jest urządzeniem do ćwiczeń aerobowych, zajmuje mało miejsca, można kupić go w prawie każdym sklepie sportowym, a jego koszt to około 200 złotych. Ćwiczenia na tym urządzeniu mają na celu wyrzeźbić mięśnie głównie ud, łydek, pośladków oraz bioder. Warto wiedzieć, że poprzez intensywne treningi całe ciało spala tłuszcz, a sam ruch  wpływa  na lepsze krążenie krwi i polepszenie przemiany materii. Uważa się, że sam trening na stepperze jest bezpieczny, nie obciąża zbyt mocno mięśni nóg ani stawów, zalecany jest zatem dla każdego. Z własnego doświadczenia wiem, że po dłuższym treningu potrafią boleć kolana. Aby nie nabawić się kontuzji zaleca się krótką rozgrzewkę przed rozpoczęciem ćwiczeń na stepperze.

To urządzenie ma naprawdę wiele zalet, ja dziś swój wzięłam na balkon, ćwicząc oglądam też telewizję :) Wysiłek nie jest ciężki, sprawia przyjemność. Mój stepperek to prosta wersja tego urządzenia, występują również takie z linkami. Dziś przez 10 minut zrobiłam aż 1000 powtórzeń, WOW, jestem zdumiona :)

Trzeba pamiętać, że sukces osiągniemy dzięki regularnym ćwiczeniom oraz zdrowej i zbilansowanej diecie. Wszystkich zachęcam do uprawiania sportu, to przynosi super efekty, nie tylko w wyglądzie naszego ciała, poprawia się samopoczucie i wydziela się z nas pozytywna energia :)

Pozdrawiam gorąco :)



wtorek, 12 sierpnia 2014

Moje domowe SPA i walka z cellulitem :)

Witam Serdecznie :)

Wczoraj korzystając z wolnego dnia postanowiłam poświęcić sobie trochę więcej czasu :) Za oknem burza, ledwo zdążyłam przyjść z zakupów. Bohaterami dnia wczorajszego był koncentrat cynamonowo-kofeinowy z BingoSpa, pomarańczowy olejek antycellulitowy z Alterry oraz domowej roboty peeling cukrowy z dodatkiem kawy i cynamonu.

O koncentracie pisałam troszkę wcześniej KLIK, olejek z Alterry jest raczej znany w sferze blogerek, chociaż ma różne zastosowania, między innymi do olejowania włosów. A jeśli chodzi o peeling kawowy to muszę przyznać, że to według mnie lepsze rozwiązanie od gotowego, kupnego mazidła. Jak wiadomo kawa prócz swych smakowych walorów daje nam również dawkę energii. Co prawa ja po ten napój sięgam bardzo rzadko, nawet bez niej rozpiera mnie energia :) Działanie kawy to nie tylko zastosowanie spożywcze, kofeina zawarta w kawie bardzo często stosowana jest w wielu kosmetykach, jako składnik, który wyszczupla, ujędrnia i napina naszą skórę, a także ma działanie antycellulitowe.

Kiedyś w sklepie zielarskim kupiłam bardzo fajny peeling kawowo-cynamonowo-pomarańczowy, dziś podobny robię sama w domu, na pewno bez takiej ilości chemii :)

Zawsze po takim scrubie jestem zadowolona, ujędrnia moją skórę, która potem jest bardzo napięta i miła w dotyku, piękny zapach roznosi się w łazience, którą niestety potem trzeba dokładnie umyć :P




Swój peeling zrobiłam z 3 łyżek kawy, które zalałam niewielką ilością wrzątku. Po wystygnięciu dodałam 3 łyżki cukru, łyżkę cynamonu, odrobinę soli do kąpieli o właściwościach zmiękczających oraz trochę pomarańczowego olejku antycellulitowego z Alterry. Całość wymieszałam dokładnie i następnie nałożyłam na uda i pośladki. Okrężnymi ruchami wcierałam peeling w skórę dotkniętą pomarańczową skórką, a następnie spłukałam letnią wodą. Na zdjęciu może trochę wygląda jak papka, wolę taki bo lepiej mi się go rozprowadza :)


A co o BingoSpa? Koncentratu używam do wykonywania BODU WRAPPINGU. Jest on przeznaczony do tego typu zabiegów w warunkach domowych. Zawiera 100% maksymalnej ilości olejków cynamonowego, pomarańczowego i goździkowego, a także kofeinę, składniki te mają redukować tkankę tłuszczową. Miejsca dotknięte cellulitem smaruję, a potem owijam folią co pobudza krążenie krwi, a ciepło otwiera pory. Dzięki temu umożliwia głęboko wniknąć w naszą skórę wszystkim aktywnym substancją znajdującym się w koncentracie. Celem zabiegu jest pobudzenie krążenia krwi i limfy - wyszczuplenie, wygładzenie, zredukowanie cellulitu, poprawa stanu skóry. Na owinięte folią ciało zakładam legginsy lub dres i kładę się pod kocem. Ostrzegam, GRZEJE! Wytrzymuję około pół godziny :D  A pieczenie pozostaje około godzinę po skończeniu zabiegu.





Na opakowaniu preparatu znaleźć można informację na temat przeciwwskazań. Koncentratu nie powinny używać kobiety w ciąży, osoby uczulone na którykolwiek składnik, osoby z tendencją do pękających naczynek i ze skórą wrażliwą oraz osoby mające problemy z krążeniem.



A na koniec znany i lubiany pomarańczowy olejek antycellulitowy z Alterry :) nie używam go na tyle regularnie by stwierdzić, czy ma działanie antycellulitowe. Stosuję ten olejek podczas masażu skóry, przyjemnie pachnie, nie jest zbyt gęsty, dobrze się rozprowadza. Lubię go ponieważ ładnie nawilża moją skórę, dobrze się wchłania i nie pozostawia uczucia lepkości tak jak inne olejki, czy nawet niektóre oliwki. Masaż wykonuję sylikonową rękawicą z wypustkami, która ma za zadanie uelastyczniać i ujędrniać skórę, ułatwiać modelowanie sylwetki i poprawić cyrkulację krwi. Po uprzednim nasmarowaniu się preparatami antycellulitowymi rękawica podczas masażu ma wzmagać wchłanianie się środków, a co za tym idzie, ma zwiększyć ich działanie :)




Cellulit to zmora wielu kobiet, coraz częściej także młodych dziewczyn.  Celullit jest to nieprawidłowość rozrostowa tkanki łącznej, gdzie występują zaburzenia w przepływie krwi i limfy oraz odkładanie się produktów odpadowych przemiany materii. Do głównych przyczyn powstawania zmory większości kobiet zaliczyć należy zaburzenia hormonalne, niewłaściwą dietę, brak aktywności fizycznej, zatrzymywanie się wody w organizmie, a nawet wpływ tego jakie ubrania nosimy. Moda w ostatnich latach podyktowała nam noszenie wąskich obcisłych spodni, które zaburzają często naturalne krążenie krwi.






Osobiście twierdzę, iż samo smarowanie się kosmetykami nie wiele pomoże. Owszem, mogą one poprawić stan i wygląd naszej skóry. Kiedy chcemy pozbyć się cellulitu kluczową rolę odgrywać powinny odpowiednia dieta oraz aktywność fizyczna. Wystarczy jeść racjonalnie, zdrowo i z umiarem, unikać słonych potraw, słodkie napoje zastąpić wodą lub herbatą. A jeśli chodzi o sport to wcale nie musimy katować się codziennie na siłowni. W Internecie można znaleźć wiele filmików z fajnymi ćwiczeniami, można wyjść pobiegać :) Kosmetyki to tylko dodatek przy zwalczaniu pomarańczowej skórki.

 Zachęcam zatem do zmiany trybu życiu, cellulit sam się nie usunie, wiem coś o tym :)

Pozdrawiam! :*

Poprawa kondycji włosów po regularnym obcinaniu końcówek

Witam!

Pamiętacie jak pisałam O SAMODZIELNYM PODCINANIU KOŃCÓWEK ? Są pierwsze efekty :)


Pewnie jak każdej dziewczynie, zawsze zależało mi na tym by moje włosy były długie. Niestety nie zawsze zważałam na ich kondycję, często się zdarzało, że mimo fajnej długości miałam bardzo zniszczone końcówki. Wizyty u fryzjera za każdym razem kończyły się tak, że zamiast 1 cm obcięte miałam 5 cm dlatego bardzo rzadko chodziłam na cięcie. Ostatnimi czasy kiedy włosy zaczęłam pielęgnować bardziej i ostrożniej zauważyłam, że mimo starań ( olejowanie, odżywianie, wcierki, CP ) nie rosną wcale tak szybko.Wiem, wiem, na moich włosach ciężko zmierzyć jest ich długość, ponieważ bardzo się kręcą i nawet kiedy próbowałam je wymodelować i wyprostować to za chwilę wracały do pierwotnego wyglądu. Kiedy zdecydowałam się na zakup nożyczek, o których pisałam TUTAJ zaczęłam zniszczone końcówki podcinać sama.

Muszę przyznać, że warto jest regularnie podcinać rozdwojone końcówki, jeśli zależy nam na długości to włosy i tak będą nam się wykruszać :(

Od napisania postu o samodzielnym podcinaniu końcówek ja ten zabieg stosowałam dwa razy, pierwszym obcięłam nawet sporo, około 2-3 cm, drugim wychwyciłam pojedyncze rozdwojenia. Na gołe oko widać, że włosy mi od tamtej pory urosły jak szalone :) Nawet moja mama zauważyła, że są dłuższe niż poprzednio, zamiast się wykruszać nabierają długości! Och jaka ja jestem szczęśliwa, że już tak nie stoją w miejscu.

Morał z tego taki, że warto jest przycinać zniszczenia z wielu powodów, między innymi liczy się tu estetyka, kondycja włosów oraz to w jakim tempie będą one potem rosły.

Zachęcam do regularnego cięcia, czy to u fryzjera, czy to samemu w domu. Sama się przekonałam jakie to dobre i będę długo stosować. A jeśli chodzi o cenę nożyczek, już chyba się zwróciło (wliczając swoje dwa cięcia i cięcie siostry)

Pozdrawiam Serdecznie :)